W lipcu tego roku powstaliśmy i od razu było wiadomo, iż naszym głównym celem będzie zorganizowanie miejsca przyjaznego ratowanym przez nas zwierzętom. Oczywiście  spodziewaliśmy się trudności, głównie finansowych, jednak naiwni jak dzieci we mgle, nie przewidywaliśmy, że zbudowanie własnej siedziby będzie wyczynem godnym Syzyfa.

W tym roku nie mieliśmy nic - pieniędzy, sponsorów, własnego terenu, wsparcia miejscowych decydentów, wolontariuszy, rąk chętnych do pomocy... Nic, tylko zamiar.

Zwierzęta trzymaliśmy w domach tymczasowych (również płatnych) lub na działce użytkowanej przez jednego z naszych członków. Miejsce to wkrótce zamieniło się w nasz mały azyl dla zwierząt.